Obserwatorzy

Translate

czwartek, 15 maja 2014

Rodzinna integracja, czyli trochę prywaty....

                         Witajcie Drodzy Zaglądacze!
       Pogoda jest dzisiaj jesienna, czyli zimno, pochmurno i wietrznie, tak nijak....nie chce mi  się nic tworzyć i wymyślać, więc aby przywołać trochę słońca ( choćby tylko we wspomnieniach) , zrobiłam sobie małą kawkę i opowiem Wam o naszych rodzinnych wypadach "za wieś"w celu zacieśniania więzi rodzicielsko-dziecięcych, a przy tym poznawaniu swojej Małej Ojczyzny. W myśl powiedzenia znamy ,co pod lasem, a nie znamy tego , co pod nosem....od wielu lat zabieramy nasze pociechy, a właściwie zabieraliśmy , bo zdecydowana większość naszych latorośli preferuje samodzielny tryb życia i w tym celu udała się "w Polskę"...
tak więc zabieramy naszego najmłodszego syna Gabrysia na jednodniowe wycieczki, gdy na to pozwala czas i pieniądz , aby pokazać mu ciekawe miejsca, porozmawiać o błahych  lub całkiem poważnych sprawach. Sami też czerpiemy z tego dużą przyjemność.Takich miejsc na Lubelszczyźnie jest dużo i warto je zobaczyć. I tak oto w ostatni dzień długiego weekendu pojechaliśmy do Kazimierza Dolnego 80 km. od naszej miejscowości. Świetne miejsce na taki jednodniowy wypad.Wiele ciekawych miejsc, klimat starych uliczek, tłumy ludzi i wysokie ceny oto skrót naszego wypadu,
   a teraz kilka zdjęć....
 ...ceny wystawianych prac... astronomiczne....
               ...dużo atrakcji dla dzieci....
             ...a to Mój Mąż z naszą najmłodszą pociechą....
        ...świetna droga na Górę Trzech Krzyży..
 ...widok z góry...oraz mury zamku, który powstał z inicjatywy Kazimierza Wielkiego...
             ....widok na wieżę, zamek  z innej perspektywy, ...  
                   ...spacer deptakiem po brzegu Wisły....i mały
                    odpoczynek....
 ...rynek ...pełno tu różnych sklepików i galerii z rękodziełem, bo wszak wiadomo , że jest to mekka artystów...
         ...a to pamiątka i dowód  naszego wyjazdu....
     ...i kogut, który miał mały "wypadek"...a o którym to może opowiedzieć Mój Mąż...
 ....z każdej takiej podróży przywożę ja lub moje dzieci takie magnesy na lodówkę.Moje Rodzeństwo także ma w tym mały udział.
Życzę Wam cieplejszego dnia i kończę wycieczkę, bo kawa wypita.
Zapraszam ponownie:)

13 komentarzy:

  1. Jestem taka sama zbieraczka magnesow na lodowke tak samo jak TY. My z mezem uwielbiamy wlasnie takie miejsca!Milo bylo poczytac :) Dziekuje za ciekawa lekture

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne miasto, piękna okolica
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. widzę, że też mieliście piękną pogodę w Kazimierzu :) to śliczne miasto, choć zapłata za wejście na Górę Trzech Krzyży mnie rozbroiła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak było bardzo słonecznie , ale jednocześnie wiał silny i zimny wiatr.A zapłata oczywiście...ale cóż skoro i na tym można coś uskubać to czemu nie! Chętnych dużo, aby zobaczyć Kazimierz niemalże z lotu ptaka...Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Piekne zdjecia :)
    Dawno temu bylam w Kazimierzu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za fantastyczną wycieczkę. Piękne zdjęcia.
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo! to zaszczyt usłyszeć taki komentarz z Twoich ust. Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. czy ten ranny kogut jest do jedzenia? dostałam takiego samego, ale jest na nim naklejka :produkt dekoracyjny'... pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak , oczywiście można go było zjeść, czego i ja spróbowałam. To był piernik, trochę twardawy, ale dobry i słodki i jak dotąd cieszę się dobrym zdrowiem...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję... Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń